Tytuł: TOPIELICA ZE ŚWITEZI
Autor: Agnieszka Kaźmierczyk
Wydawnictwo: WasPos
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 494
„TOPIELICA ZE ŚWITEZI” Agnieszki Kaźmierczyk na
długo pozostanie w mojej pamięci, nie tylko dzięki magicznemu klimatowi, jaki
stworzyła autorka, ale także przez wgląd na to, iż jest to moje pierwsze w
życiu spotkanie z fantastyką. Z początku obawiałam się tego, czy powieść
przypadnie mi do gustu – zwłaszcza, że jej objętość jest imponująca. Na
szczęście moje obawy zostały rozwiane wraz z pierwszymi stronami, a gdy tylko
zdarzyło mi się pomyśleć, że akcja zaczyna zwalniać - w tej samej chwili autorka
postanawiała przyśpieszyć tempa wydarzeń i wprowadzać niespodziewane zwroty
akcji.
Książka Pani Kaźmierczyk to przede wszystkim
opowieść o trudnych i zarazem pięknych relacjach, walce o siebie oraz
zgłębianiu wiedzy o historii rodzinnych „korzeni”. Nawiązując do „Świtezianki”
Adama Mickiewicza wprowadza czytelnika w świat pełen magii i fantastycznych postaci, znanych z tradycji Słowiańskich. Połączenie obyczaju
i fantastyki idealnie ze sobą współgra, a główni bohaterowie – Wojtek i
Swietlana – już od samego początku zyskują sympatię.
Wojtek wraz z ojcem przeprowadza się na Białoruś po
śmierci matki. Nowa szkoła, znajomi… wydawałoby się, że nic nadzwyczajnego.
Jednak ta decyzja zmienia całe jego życie. Gdy poznaje Svietlanę, nic nie jest
już takie jak dawniej. Pomiędzy bohaterami rodzi się wyjątkowa więź którą
autorka przedstawiła po mistrzowsku. Ich
relacja, choć z jednej strony wydaje się być piękna i ciepła, pełna poświęceń i
wzajemnego zrozumienia – okazuje się nie być do końca przejrzysta.
Kim dla siebie są?
Kim chcą dla siebie być?
I kim dla siebie pozostaną?
Wkrótce chłopak dowiaduje się, kim tak naprawdę jest
jego przyjaciółka – wodją, która co noc wraca do jeziora Świteź, nad którą
ciąży okropna klątwa. Wojtek postanawia zrobić wszystko co w jego mocy, aby nie
tylko wyciągnąć dziewczynę z tarapatów i zdjąć ciążącą na niej klątwę, ale także
pragnie pomóc jej w odnalezieniu samej siebie, rodziny i upragnionej wolności.
Jak się okazuje to zadanie wcale nie należy do najłatwiejszych, a konsekwencje
jakie będą musieli ponieść niejednokrotnie zaskakują czytelnika. Pomagając
dziewczynie Wojtek przekonuje się o istnieniu wielu niezwykłych istot: duchach
lasu, ondynach, łojmach i południcach.
Książka podzielona jest na części i w kolejnej z
nich bohaterowie po latach spotykają się ponownie. On ma dziewczynę, która jest
bardzo pewna siebie i na każdym kroku pragnie go kontrolować, a Ona kolegę,
który od dawna walczy o jej względy. Pomimo
tego bohaterowie już od pierwszego spojrzenia na siebie wiedzą, kim zawsze dla
siebie byli i co do siebie czują. Jednak czy to wystarczy, aby mogli żyć razem
szczęśliwie? Gdy wydawałoby się już, że ich przyszłość jest na dobrej drodze,
autorka postanawia ponownie skomplikować sytuację i to w najmniej spodziewanym
momencie.
„O prawdziwej
miłości nie trzeba mówić, nie trzeba jej analizować, zadawać sobie pytań…
Zwyczajnie wiesz, że zagościła w twoim sercu. Nie myślisz o tym, tylko to
czujesz.”
Bardzo podobało mi się idealne wyważenie wątku obyczajowego z
fantastyką. Nadało to nie tylko różnorodności, ale również wzajemnie się
uzupełniało. Autorka rozbudziła czytelniczą wyobraźnię, skłoniła do refleksji i
uświadomiła, że w życiu nigdy nie jest tak, że wszystko jest albo czarne, albo
białe, a niespodziewane zawsze może czaić się za rogiem.
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz dziękuję
Wydawnictwu WasPos
Super recenzja. Jestem zachęcona.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;)
Usuń