29 sierpnia 2019

K.A. Figaro "Prosty układ" - recenzja



    
Tytuł: Prosty układ
Autor: K.A. Figaro
Wydawnictwo: Lipstick Books
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 349



„Prosty układ” to wcale nie taka prosta i banalna historia. 

Łucja Zarzycka jest młodą kobietą, która skończyła studia. Ma swoje zasady, których postanawia się trzymać, zwłaszcza w kontaktach z mężczyznami. Wszystko to jednak burzy jej pewien mężczyzna, który pojawia się w jej życiu niczym huragan, zmieniając jej dotychczasowe zasady, wartości
i przekonania.. zmieniając ją samą. Łucja początkowo jest negatywnie nastawiona do przystojnego, tajemniczego Dymitra, a wszystko przez jego arogancję i zbyt dużą pewność siebie. Pomimo tego od samego początku istnieje między nimi niepohamowana chemia i żądza, której oboje wreszcie się poddają. 

„A co byście zrobili, gdybyście już byli w tym gównie, a wasze serce podpowiadałoby całkowicie co innego niż rozum? Kogo byście posłuchali? Czy chcielibyście wyjść z tego gówna, czy drążylibyście temat? Gdybym wiedziała, co mi los szykuje, możliwe, że od razu zrezygnowałabym z kontaktów z tym człowiekiem…”

Relacja jaką tworzy tych dwoje staje się skomplikowana, gdy mężczyzna żąda od Łucji jedynie jej ciała, o każdej porze, gdy tylko będzie miał na to ochotę i gdy ona również będzie tego samego pragnęła od niego. Zasada jest jedna: tylko seks, nic więcej.. Zero uczuć, pocałunków, czy nocowania u siebie. Czy faktycznie ten układ okaże się taki prosty i czy rzeczywiście nie będzie miało miejsca nic więcej, poza tym, co wydawałoby się definitywnie ustalone? Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że gdy w grę wchodzą uczucia, wszystko potrafi się zmienić, a nawet skomplikować. Tak właśnie nazwałabym ich relację – skomplikowana. 

Autorka świetnie wykreowała bohaterów, zarówno tych głównych, jak i drugoplanowych. Wszyscy bohaterowie byli dla mnie bowiem do szpiku kości prawdziwi, a ich zachowania nie były naciągane, choć czasami pewne ich wybory trudno czytelnikowi zrozumieć. No właśnie, bohaterowie drugoplanowi to kolejny atut, bo niejednokrotnie zdarza się, że są oni pomijani lub nawet jeżeli są, to zupełnie nie posiadają żadnych cech. Tutaj byli wykreowani tak jak trzeba i byli ważni. 

Początkowo bardzo podobały mi się dialogi, których było sporo. Nie lubię zbyt długich opisów i chętniej czyta mi się rozmowy pomiędzy bohaterami. Z czasem jednak zaczęłam mieć wrażenie, że tych dialogów zrobiło się za dużo, nawet jak dla mnie. 

Autorka dokonała czegoś ważnego, co wbrew wyobrażeniom wcale nie jest takie łatwe – sprawiła, że można było się wczuć w stany bohaterów, którzy przeżywali radość, smutek, podniecenie, czy rozczarowanie. Wierzcie mi lub nie, ale czytelnik naprawdę przezywa to wszystko razem z nimi!

Główna bohaterka z kolei.. cóż czasami miewałam wrażenie, że ona sama nie wie czego chce, ale domyślam się, że tak właśnie miała być przedstawiona. Autorka pokazała nam, jak człowiek może się zmienić pod wpływem innego człowieka, bo przecież porządna i poukładana Łucja, nagle zupełnie zaczyna się zatracać w relacji z mężczyzną, któremu ostatecznie zawsze się podporządkowuje. 

Ta historia może zarówno irytować, jak i przerażać czy fascynować. Przede wszystkim jednak daje do myślenia. Ja przeżyłam te wszystkie stany. Wiem natomiast jedno, muszę przeczytać kolejną część bo autorka pozostawiła w pierwszej wiele pytań, a ja czuję niedosyt historii Łucji i Dymitra.

Moja ocena: 7/10


Za egzemplarz dziękuję Autorce

14 sierpnia 2019

Alicja Sinicka "Oczy wilka" - recenzja


Tytuł: Oczy wilka
Autor: Alicja Sinicka
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 440



Książka Pani Alicji Sinickiej zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i po raz pierwszy podczas czytania bałam się, że za szybko ją skończę, bo zdecydowanie bardziej pragnęłam się nią delektować, każdą kolejną stroną, owianą nutą tajemniczości. 

Lena nie miała łatwego życia – będąc jeszcze dzieckiem straciła rodziców, a ciocia, która się nią zajmowała tracąc coraz bardziej kontakt z rzeczywistością od kilku lat przebywała w szpitalu psychiatrycznym. 

Chcąc rozpocząć nowe życie, idealnym momentem wydaje się być propozycja stażu, który bohaterka otrzymuje po skończeniu studiów. Bez wahania wyjeżdża do Głębi, zamieszkując wraz ze swoją przyjaciółką i jej chłopakiem. 

Jeszcze zanim udaje jej się dotrzeć do celu, ma miejsce pewne zaskakujące zdarzenie. Dziewczyna wjeżdża w drogi, zaparkowany samochód, należący do Artura Mangano. Artur jest przystojnym mężczyzną o lazurowych oczach, które od samego początku kojarzą się Lenie z wilczymi oczami. Do tego jest tajemniczy, a w okolicy uchodzi za niebezpiecznego człowieka, od którego najlepiej trzymać się z daleka. 

Ku zaskoczeniu samej bohaterki, mężczyzna od samego początku próbuje się do niej zbliżyć, co wywołuje zarówno wiele zabawnych, jak i emocjonujących sytuacji. Dziewczyna wreszcie mu ulega, wchodząc z nim w związek, jednakże ten mężczyzna skrywa więcej, niż można przypuszczać, a interesy jakie prowadzi, okazują się bardziej skomplikowane, niż mogłoby się to wydawać. Lena koniecznie pragnie się tego dowiedzieć, jednak prawda może ją złamać, zwłaszcza, że cała sprawa dotyczy jej samej. 

Czego dowie się Lena o tajemniczym Arturze, a przede wszystkim o samej sobie? Myślę, że odpowiedź nieźle Was zaskoczy!

„­–Czuję, kiedy jesteś zdenerwowana, kiedy jesteś smutna, kiedy jesteś… - uśmiechnął się – podekscytowana. Chociaż czasem mocno mnie dekoncentrujesz.
– Kiedy? – zapytałam, ledwie panując nad głosem.
– Teraz – wyszeptał mi do ucha i pocałował je subtelnie”

Artur jest bardzo inteligentnym facetem, którego umysł jak sam wyznaje pracuje sprawniej, niż u przeciętnego człowieka, co sprawia, że ciężko jest przed nim cokolwiek ukryć. To przeraża i fascynuje jednocześnie.

Najbardziej w książce podobał mi się sam styl autorki. Pani Alicja niesamowicie potrafi budować napięcie, stopniując je odpowiednio o czym miałam już okazję przekonać się także czytając „Winną” jej autorstwa. I właśnie dlatego postanowiłam zahaczyć o jej debiut, którym są „Oczy wilka”. 

Książka nie jest typowym romansem, gdyż przez cały czas towarzyszy jej nuta tajemniczości, w tle pojawiają się podejrzane mafijne interesy, choć szkoda, że ten wątek nie został pociągnięty głębiej bo byłoby naprawdę ciekawe poznać chociażby podejrzane działania Artura od tzw. kuchni. 

To opowieść nie tylko o miłości, namiętności i niebezpieczeństwie, ale również o tajemnicy naszego ludzkiego umysłu, który nie tylko można oszukać, ale który również potrafi oszukać nas samych.
„Oczy wilka” na długo pozostaną w mojej pamięci i z niecierpliwością czekam na kolejną część, która swoją premierę będzie miała we wrześniu. 

Moja ocena: 10/10

5 sierpnia 2019

Adriana Rak "Marokańskie słońce" - recenzja



Tytuł: Marokańskie słońce
Autor: Adriana Rak
Wydawnictwo: WasPos
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 200


„Marokańskie słońce” to powieść o dwojgu ludziach, których połączyła miłość piękna i trudna.
Marysia chcąc pozostawić za sobą niełatwą przeszłość, postanawia wyjechać i rozpocząć nowe życie. Los jednak ma wobec niej większe plany, niż sama mogłaby przypuszczać. Wszystko rozpoczyna się, gdy oczekując na lot dziewczyna poznaje Marokańczyka o imieniu Bilal – mężczyznę bardzo ciepłego i przystojnego. Oboje zwracają na siebie uwagę, nieśmiało zerkając w swoją stronę. Dziewczyna początkowo nie chce nawiązywać bliższej znajomości, jednakże głębsze uczucie, przed którym nie da się uciec wisi w powietrzu. Po pewnym czasie korespondencji postanawiają się spotkać i od tego czasu oboje są już pewni, że nie są sobie obojętni. Połączeni gorącym uczuciem, zostają parą, a czas spędzany razem okazuje się być najpiękniejszym czasem w ich życiu. Jednakże życie, jak to życie – bywa przewrotne – i nieuniknione wydają się być trudności wynikające z odmienności kultur i braku akceptacji polskiej dziewczyny ze strony rodziny Bilala – a dokładniej matki i najstarszego z braci, którzy na każdym kroku dążą do tego, aby odwieść zakochanego mężczyznę od związku z Marysią i nakłonić go do powrotu do ojczyzny. Para walczy o swoją miłość, do samego końca wierząc, że ich związek przetrwa, a oni będą mogli żyć szczęśliwie u swojego boku. Z czasem jednak różnice pomiędzy nimi zaczynają przedzierać się przez uczucia, nadzieje…obietnice. Powoduje to coraz więcej nieporozumień i sprzeczek, jednak początkowo nawet one nie są w stanie przerwać gorącego uczucia, jakie ich połączyło. 

„Czasem miłość nie wystarczy, by być razem i jesteśmy tego świetnym przykładem. Kocham go i będę go kochać zawsze. Dlatego chcę dla niego jak najlepiej [..]”

Szybko jednak zdają sobie sprawę, że będąc razem, zawsze któreś z nich będzie nieszczęśliwe, wyrzekając się swojej religii, czy rodziny, a sama miłość to po prostu czasami za mało. 

Powieść pisana jest z perspektywy zarówno Marii, jak i Bilala, przypominając trochę formę pamiętnika. Nie wyobrażam sobie, aby mogło się tu zadziać inaczej, bo dzięki temu możemy zbliżyć się tak samo do obu bohaterów, poznając ich myśli i uczucia, co pozwala nam nieco bardziej zrozumieć ich postępowanie. 

Nie chcę za wiele zdradzać, bo tą powieść po prostu musicie przeczytać sami. Ja się wzruszyłam, a niezmiernie rzadko zdarza mi się to podczas czytania i myślę, że to już samo mówi za siebie. 

Gdybym miała jednym zdaniem określić powieść, jaką stworzyła Pani Adriana Rak, napisałabym „Jest to powieść inna niż wszystkie, w której można się zakochać”

Ostanie słowa, jakie odnajdujemy w książce wypowiadane z perspektywy Bilala są piękne, wzruszają i skłaniają do refleksji. Ponadto cała powieść, nawet w tych trudnych dla bohaterów chwilach emanuje ciepłem, przez co czyta się ją bardzo przyjemnie. Dodatkowym urozmaiceniem są zdjęcia, które umieszczone w książce działają na czytelniczą wyobraźnię.

Moja ocena: 10/10

Za egzemplarz dziękuję Autorce

1 sierpnia 2019

Monika Rępalska "Zniszczona" - recenzja









Tytuł: Zniszczona
Autor: Monika Rępalska
Wydawnictwo: WasPos
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 302


Książka wywołała we mnie skrajne odczucia, począwszy od totalnego nakręcenia się, poprzez rozczarowanie, aż po błogie zadowolenie. 

Główna bohaterka – Nat – nie miała łatwego życia. W wieku 17 lat matka sprzedała ją do burdelu w zamian za prochy. Od tej pory dziewczyna musi godzić się na gwałty i poniżanie ze strony swoich klientów, a dla Marco – bosa całego interesu – jest najcenniejszym towarem. 

„Moim celem jest zwabiać tych najbogatszych, nic innego się nie liczy, nie zwracam uwagi na wygląd. Podczas kiedy faceci mnie posuwają, staram się wyłączać swój umysł, chociaż jedyna myśl, która zaprząta mi głowę, to to, kiedy przyjdzie odpowiedni czas na ucieczkę.” 

Dziewczyna w końcu postanawia uciec, a pomagają jej w tym „przyjaciółki” po fachu i nie bez powodu daję je w cudzysłów. 

Nat ryzykuje ucieczką nie tyle dla siebie, co dla swojej 5 - letniej siostry, która przebywa z nią w tym paskudnym miejscu, co szokuje czytelnika najbardziej. Chce lepszego losu dla Liz, niż ona  miała. Swoją drogą, Autorka bardzo pięknie pokazuje niesamowitą więź, jaka istnieje pomiędzy siostrami. 

Dziewczęta zatrzymują się u pewnych dobrych ludzi, którzy nie tylko dają pracę Nat i zapewniają dach nad głową, ale przede wszystkim stają się ich najlepszymi przyjaciółmi – tą przyjaźń również Autorka pokazuje w piękny sposób, choć momentami jak dla mnie bywało „za słodko”. 

Szczególną uwagę dziewczyny przykuwa przystojny pan policjant – Maks, który początkowo zachowuje się bardzo dziwnie w stosunku do niej. Co jest tego powodem? Czy jego zachowanie ma głębszy sens? Jedno jest pewne – powód Was zaskoczy! 

Jeśli myślicie, że przeszłość o Nat zapomniała, to nic bardziej mylnego, bo odezwie się w najmniej oczekiwanym momencie. Strach, niebezpieczeństwo i odraza – te uczucia ponownie zawładną bohaterką.

Jak skończy się ta historia? Czy dziewczyna ucieknie przed losem, jaki zgotowała jej matka, czy może ponownie będzie musiała cierpieć?

Początek książki mnie zaciekawił i zszokował. To był naprawdę mocny i dobry początek. Później niestety było trochę gorzej i miałam ochotę odłożyć ją bezpowrotnie. Jednakże nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała jeszcze raz i wiecie co..?  Nie żałuję! Gdy pomyślę, że mogłabym jej nie przeczytać, robi mi się smutno bo w ostatecznym rozrachunku ta powieść bardzo mi się podobała. 

W książce odnalazłam niestety sporo literówek, które po każdym kolejnym razie bardzo zaczęły mnie denerwować. Czytałam kiedyś pewien artykuł, gdzie takie niedociągnięcia zarzucano jako błąd wydawnictwu. Sama jestem autorką i śmiało mogę powiedzieć, że nie, TO NIE JEST WINA WYDAWNICTWA. Oczywiście oni w pewnym stopniu również za to odpowiadają, ale to my autorzy dostajemy tekst do korekty kilkukrotnie, później również w wersji egzemplarza sygnalnego, po którego przeanalizowaniu mamy jeszcze obowiązek zgłosić tego typu błędy do poprawy. Mam nadzieję, że Autorka nie obrazi się za tą uwagę, bo nie robię tego złośliwie, jednakże chciałabym zwrócić uwagę, że takie rzeczy się podziały i że czasami samej sobie nie warto tak do końca ufać i należy się sprawdzać kilkukrotnie :)

Moja ocena: 7/10

Książka otrzymana w ramach booktour organizowanego
przez Autorkę oraz @Maveric Wśród Książek