Tytuł: Niewolnica pornobiznezu
Autor: Linda Lovelace, Mike McGrady
Wydawnictwo: G+J
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 312
Uwaga!
Książka zawiera opisy ostrych scen seksu oraz przemocy.
Z całą pewnością nie jest dla osób wrażliwych.
Z całą pewnością nie jest dla osób wrażliwych.
Na
książkę natrafiłam przypadkiem, podczas, gdy wspominała o niej na swoim profilu
pewna sympatyczna blogerka i postanowiłam sama się o niej przekonać.
Książka
przedstawia autentyczną historię z życia Lindy Boreman, znanej przede wszystkim
jako Linda Lovelace – słynna aktorka z filmu „Głębokie gardło”.
21-
letnia Linda Boreman, chcąc uwolnić się spod klosza matki furiatki decyduje się
uciec z domu rodzinnego, aby zamieszkać z niedawno poznanym Chuckiem Traynorem.
I to jest jej największym błędem. Dziewczyna początkowo ufa mężczyźnie i jest
ślepa na to, jakim człowiekiem jest Chuck, choć to wypływa stopniowo, w drobnych
sytuacjach. Z czasem mężczyzna zaczyna przejmować nad Lindą i jej życiem
całkowitą kontrolę, bijąc ją, zastraszając i poniżając poprzez zmuszanie do naprawdę
okrutnych rzeczy. Później bierze z nią ślub na własne potrzeby i już wtedy
Linda nie ma w zupełności prawa sama o sobie decydować, ani sprzeciwiać się, bo
przecież „żona nie powinna sprzeciwiać się mężowi”.
„Wciąż zadaję sobie pytanie: Czy
Chuck by mnie zastrzelił? Nadal odpowiadam sobie twierdząco: Tak, położyłby
mnie trupem na miejscu. Rozważając ten problem dalej, zastanawiam się, czy
gdybym obecnie znalazła się w takiej sytuacji, postąpiłabym tak samo jak wtedy?
Czy byłabym gotowa przejść przez to ponownie?
Otóż z całą pewnością nie. Dzisiaj wybrałabym śmierć.”
Zapoznając
się z całą historią, czytelnik nie ma wątpliwości, co do powyższych słów
bohaterki. Dziewczyna przez kilka lat jest katowana i zmuszana do najokrutniejszych
aktów seksualnych, począwszy od zbiorowych gwałtów, poprzez zbliżenia z
kobietami, aż po seksualne kontakty ze zwierzętami w roli głównej. Tego typu
scen w książce, opiewających niesamowitą brutalnością, a niejednokrotnie
obrzydzeniem jest mnóstwo. Okrucieństwo mężczyzny staje się coraz silniejsze, a
to co najbardziej upodla i sprawia ból Lindzie, jej mąż stosuje najchętniej,
napawając się jej cierpieniem i wstydem.
„- Na trzydziestopięciomilimetrowej
taśmie nakręcimy fabularny film o dziewczynie, która ma łechtaczkę w gardle.
Najwyraźniej czekał na moją
reakcję. Próbowałam się połapać o czym on mówił. […] Doszłam do wniosku, że się
przesłyszałam.”
I
tak powstaje film „Głębokie gardło”, w którym główną rolę dostaje Linda, ze
względu na swoje umiejętności, na potrzeby filmu. Zaczyna przynosić Chuckowi
korzyści pieniężne, a on wciąż nienasycony pieniędzmi i cierpieniem swojej
żony, wymyśla coraz to różniejsze sposoby na to aby zarobić, a jednocześnie sprawić
ból kobiecie.
Myślę,
że u każdego z nas wreszcie pojawia się pytanie i niedowierzanie, dlaczego
Linda po prostu nie ucieknie. A otóż próbuje podejmować próby wyzwolenia się z
opresji, jednak niejednokrotnie na marne:
„Przy każdej próbie ucieczki
wciągałam w swoje plany innych ludzi i właśnie ze względu na nich ponosiłam
porażkę. […] Postanowiłam, że się nie poddam i jeszcze raz spróbuję. Tyle, że
następnym razem będzie to udana próba ucieczki.”
Możliwości
ucieczki pojawia się kilka, począwszy od tabletek, które otrzymuje od klienta,
ale ostatecznie spuszcza je w muszli klozetowej, aż po ataki cukrzycy swojego
oprawcy, podczas których teoretycznie mogłaby wyjść nie udzielając mu pomocy.
Praktycznie jednak to nie jest takie proste. Linda przede wszystkim się boi,
nie chce także mieć niczyjej śmierci na sumieniu, choć sama najchętniej
wolałaby umrzeć, a sama o sobie mówi:
„Przetrwałam, ale tak naprawdę nie
żyłam.”
Ta
świadomość pozwala jej zebrać siły na kolejną próbę ucieczki. Czy jej się to w
końcu udaje? Czy skończą się wreszcie przykrości, czy może horror w jakimś
sensie będzie trwał nadal?
Jedno
jest pewne, to co przeżyła na zawsze pozostawia ślad w jej psychice, w jej
duszy. Po takich wydarzeniach, każda kobieta, nawet jeśli to przetrwa, nigdy
nie czuje się bezpieczna. Jak wspomina autorka:
„Zdarza się, że gdy się tego nie
spodziewam, dostrzegam go w twarzy nieznajomego na ulicy, który zmierza w moją
stronę. Kiedy indziej rozmawiam z kimś i widzę go w cudzych oczach, uśmiechu
lub choćby w geście. Jest w pobliżu, i to się nie zmieni.”
Jedne
z końcowych słów zwracają się bezpośrednio do czytelnika:
„Jak można rozpoznać w kimś Chucka
Traynora? Odpowiedź brzmi: nie można. Taki Chuck z początku wydaje się normalny
i sympatyczny, ale nagle sięga po pistolet i przystawia go wam do głowy.”
Nigdy
nie czytałam tak brutalnych, odrażających niekiedy scen i trudno mi pojąć, że
to wydarzyło się naprawdę, ale jednocześnie mam świadomość, że takie rzeczy się
dzieją. Czytając miałam w głowie tylko jedną myśl: wychodząc z domu mijamy na
ulicy, w sklepie różne twarze. Jak wielu Chucków Traynorów mijamy w swoim życiu
i jak wiele razy tylko przypadek stanowi o tym, czy wpadniemy w jego sidła, czy
też uda nam się przemknąć niezauważoną? Jak wiele razy mijamy zabójców,
zboczeńców, porywaczy, o których nikt nie wie, a o których ofiarach
niejednokrotnie słyszymy w mediach? Jak często mijany przez nas, na pozór
sympatycznie wyglądający mężczyzna, jest oprawcą przetrzymującym w swojej
piwnicy ofiarę. Jak wiele razy mijamy samochód, w którym ktoś siedzi na miejscu
pasażera wcale nie z własnej woli?
Po
przeczytaniu mogę śmiało stwierdzić, że polecam tą książkę osobom pełnoletnim,
o mocnych nerwach. Książka bardzo mnie wciągnęła i pochłonęłam ją w trzy dni,
jednak przerwy były nieuniknione i konieczne. Jedyne co mnie denerwowało, to
fakt, iż bohaterka przedstawiona została, jako niewinna, a jednak już jako
nastolatka miała dziecko, które oddane zostało do adopcji. Irytowało mnie
również zachowanie matki, gdy Linda próbowała wyznać prawdę o tym, co się
dzieje.
Bardzo
ciężko wyrazić opinię wobec czegoś, co oparte zostało na faktach autentycznych.
Z tego również względu nie pokuszę się tym razem o ocenę, bo uważam, że byłoby
to nawet nie na miejscu bo co może oznaczać w takiej sytuacji, że książka się
podoba lub nie? Mogę ją jedynie polecić lub też nie - i polecam.