12 września 2019

Katarzyna Tubylewicz "Jestem mamą" - recenzja

 




Tytuł: Jestem mamą
Autor: Katarzyna Tubylewicz (red.)
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 171

Po książkę sięgnęłam z konieczności wyższej, jaką jest mój doktorat. Jak to bywa z tego typu literaturą byłam przekonana, że przebrnięcie przez nią (zwłaszcza, że mamą nie jestem) będzie dla mnie drogą przez mękę. Ku mojemu zaskoczeniu, książkę pochłonęłam zaledwie w dwa dni, a jej treść okazała się na tyle interesująca, że postanowiłam napisać o niej kilka słów. 

Książka stanowi zbiór opowieści młodych kobiet, które opisują początki swojego macierzyństwa, a także czas ciąży. Kobiety opowiadają zarówno o tych dobrych aspektach, jak i złych, podejmując kwestię tego, jak macierzyństwo je wzbogaciło i uszczęśliwiło, ale również nie szczędzą wywodów na temat trudów ich macierzyństwa, tego z czym sobie nie radziły, co ich irytowało i smuciło. 

Poznajemy mamy w związkach szczęśliwych oraz mamy samotne, a ich opowieści pochłania się jednym tchem, wczuwając w sytuację każdej z nich. 

„Jedno jest pewne” żadna mama nigdy nie staje się mamą w pełni ukształtowaną, macierzyństwo to proces, ciągła nauka, bo wychowując nasze dziecko, same jesteśmy przez nie wychowywane”

Uważam, że po tą książkę mogą sięgać zarówno przyszłe, jak i obecne mamy, a szczególnie osoby, które przygotowują się powoli do podjęcia decyzji o dziecku. Dzięki tym opowieściom można uświadomić sobie, że nie da się być mamą idealną, a także, że można być nią na różne sposoby. Kobiety, snujące opowieści o swoich doświadczeniach uzmysławiają innym matką, że nie są one same na świecie z trudnościami, z którymi niejednokrotnie się borykają. A o jakie trudności chodzi? Tego dowiecie się z książki i myślę, że warto wiedzieć o sprawach, które są w niej poruszane, a także poznać możliwe sposoby radzenia sobie z nimi. 

W książce nie brakuje również tematyki dotyczącej relacji pomiędzy partnerami po pojawieniu się dziecka. Relacje te bywają różne: czasami się umacniają, a czasami nastaje dystans i oddalenie się od siebie. Według teorii autorek dziecko wcale nie psuje relacji pomiędzy mężczyzną i kobietą – ono jedynie pokazuje jaką ta relacja tak naprawdę była. 

Poza opowieściami kobiet, w książce znajdują się również krótkie informacje o nich, a także zdjęcia, co pozwala lepiej wczuć się w historię danej postaci. Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić tą pozycję.

Moja ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Coś w tym jest, że czasem dziecko pokazuje prawdę o relacji, choć lepiej, żeby wyszła ona wcześniej. Książka myślę, że wartościowa. Ciąża i macierzyństwo to czas, który zmienia wszystko i wiele kobiet się tego obawia.
    Ale Ty już jesteś gotowa, więc no ten... Do roboty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zaczytuję narazie 😁. Przy okazji doktoratu sporo ciekawych rzeczy się dowiem. A książka faktycznie wartościowa, z jedmej strony podnosi na duchu, z drugiej uświadamia, że nie zawsze jest cukierkowo 😊 Szczególnie cenny jest fakt, że rozdziały są przedstawione z perspektywy mam i można poznać ich subiektywne odczucia 😆

      Usuń